Restytucja we współczesnym, cyfrowym świecie jest teoretycznie prostsza, dzięki coraz większej dostępności internetowych katalogów aukcyjnych, a także digitalizacji zbiorów muzealnych. Aby zwrócić się o zwrot dobra kultury, należy na podstawie zgromadzonej dokumentacji sporządzić wniosek restytucyjny, w którym należy jednoznacznie wskazać proweniencję obiektu, opisać okoliczności jego utraty, a przede wszystkim dowieść prawa własności. Polska strona nigdy nie występuje o zwrot bez należytego udokumentowania proweniencji. To właśnie pełna dokumentacja pozostaje najważniejszym argumentem. Kolejny etap to pertraktacje zmierzające do znalezienia kompromisowego rozwiązania. Działania restytucyjne podejmowane są nie tylko poza granicami Polski. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego działa również w tym zakresie na terenie kraju.
W strategicznych sytuacjach wsparcia udziela policja, prokuratura, a także organy ścigania z innych krajów. To wskazuje, iż jest to kwestia wagi międzynarodowej. Tym bardziej, że w rezolucji mowa o grabieży polskich dzieł sztuki w kontekście aktu terrorystycznego. Współpraca z Interpolem czy FBI przynosi znakomite efekty. Wsparciem służą również polskie konsulaty. W szczególnie trudnych przypadkach angażowane są profesjonalne kancelarie prawne, jednak co do zasady działania prowadzone są na drodze negocjacji. Jeśli zachodzi konieczność wypłaty rekompensaty dotychczasowemu posiadaczowi obiektu, Ministerstwo pozyskuje sponsorów1.
1https://www.nimoz.pl/files/publications/24/ABC_Prowieniencja_internet.pdf. Dostęp: 13.12.2022.
Jednak każdy przypadek jest szczególny, a nawet ich pobieżna analiza dowodzi, że poszczególne historie powrotów polskich dzieł sztuki reprezentują zupełnie różne metody, strategie i narzędzia odzyskiwania.
Kiedy obraz Praczka Gabriela Metsu zostaje przypadkowo odnaleziony na aukcji w nowojorskiej galerii Sotheby’s, aukcja zostaje wstrzymana. Jednak właściciel obrazu żąda zwrotu kosztów w wysokości 63 tysięcy dolarów. Kwotę te pokrywa w imieniu państwa osoba prywatna. Dziś obraz można podziwiać w Łazienkach Królewskich w pałacu Na Wodzie. Widać więc, że także obywatele biorą udział w pozyskaniu zrabowanego mienia.
W ostatnich latach do Polski powróciło ok. 600 obiektów i całych zespołów obiektów. Wśród nich takie perełki, jak kolekcja etnograficzna z Łodzi czy kolekcja zoologiczna z przedwojennej kolekcji Muzeum Zoologicznego w Warszawie.
Wśród odzyskanych dzieł sztuki w ostatnim 10-leciu znalazły się m.in.: obrazy Juliana Fałata, Malczewskiego, Cranacha, Rembrandta, da Vinci i wielu innych. Co ciekawe odzyskano także liczne meble m.in., stolik do gry z kolekcji mebli króla Stanisława Augusta Poniatowskiego czy rzeźbę Antoine’a Houdona Popiersie Diany.
Każdy z procesów restytucji jest unikalny. Widać to między innymi, analizując takie różnice w procesie restytucji, jak chociażby czas uzyskania skradzionego obiektu. I tak w 7 dni odzyskano portret Sobieskiego z Hamburga, a 7 lat trwał proces odzyskiwania drogocennej tkaniny z Londynu. Obraz Gierymskiego Żydówka z pomarańczami został wystawiony na aukcji 27 listopada 2010 r., natomiast odzyskano go w 2011 r. Tymczasem dopiero po 80 miesiącach procesu odzyskano rysunki i grafiki wybitnych polskich artystów m.in. Orłowskiego, Kossaka, Chełmońskiego, Michałowskiego.
W zdecydowanej większości przypadków restytucyjnych informacja o odnalezieniu obiektu pochodziła od osób trzecich i nie była skutkiem bezpośrednich działań podejmowanych przez pracowników Ministerstwa. Na co dzień zatrudnione do tego celu osoby monitorują rynek w poszukiwaniu zaginionych obiektów, jednak pracowników jest za mało. Gigantyczną pracę wykonują na własną rękę szeregowi pracownicy muzeów, bibliotek oraz pasjonaci. Kolejny etap po złożeniu wniosku często oznacza jedynie oczekiwanie. Należy mieć na uwadze, że wiele wniosków restytucyjnych pozostaje bez odpowiedzi, jak choćby kilkadziesiąt złożonych do Federacji Rosyjskiej. Z kolei mimo, że większość dzieł zlokalizowanych na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki została nielegalnie wywieziona, współpraca z rządem USA jest w tej kwestii bardzo efektywna. Amerykanie traktują sprawę bardzo poważnie, a w odzyskanie zrabowanego mienia angażuje się m.in. Homeland Security Investigation. Z kolei Interpol posiada bazy danych skradzionych dzieł sztuki (również z Polski), dlatego ich interwencja czy wsparcie bywają niezbędne. Od 2007 r. HSI odzyskała i odesłała do właścicieli ponad 7 tysięcy cennych przedmiotów, które nielegalnie trafiły do USA. Wynika to z faktu, iż w Stanach handel nielegalnie pozyskanymi dziełami sztuki traktowany jest na równi z handlem narkotykami oraz jako akt terroryzmu. Pokazuje to, jak istotna w odzyskiwaniu dóbr kultury jest kultura prawna danego kraju. Amerykanie zajmują się też szkoleniem wyspecjalizowanych agentów. Polskie służby specjalne również zajmują się śledzeniem i odzyskiwaniem zrabowanego dziedzictwa narodowego na całym świecie, jednak nie dysponują wystarczającymi środkami finansowymi na działania operacyjne. W FBI działa przeszkolony zespół 16 agentów specjalnych ds. przestępstw związanych z dziełami sztuki. Ministerstwo mogło też liczyć na pomoc FBI wielokrotnie.
Odzyskanie obrazu Cranacha Madonna pod jodłami o wartości około 5mln euro udowadnia, że walka o zwrot zrabowanego mienia wymaga współpracy z wykwalifikowanymi ekspertami. Sam obraz jest niezwykle cenny ze względu i na wartość artystyczną, i doskonały stan zachowania. Jednak aż do roku 1961 uważano, że obraz znajduje się na swoim prawowitym miejscu we wrocławskiej katedrze. Do czasu, gdy uwagę na niego zwróciła historyk sztuki Daniela Stankiewicz, która odkryła, że jest to falsyfikat. Dziewięć lat później oryginał pojawił się na aukcji. Dopiero w 1971 szwajcarski ekspert potwierdził autentyczność obrazu Cranacha wystawionego na zagranicznej aukcji. Trzeba było jeszcze wielu lat, aby ostatecznie zdecydowano o zwrocie dzieła prawowitemu właścicielowi. W 2012 r. obraz wrócił do Polski.
Historycy sztuki i muzealnicy codziennie przeszukują katalogi aukcyjne w poszukiwaniu dzieł zaginionych w czasie II Wojny Światowej. Dzięki współpracy z FBI udało się odzyskać niezwykle cenny Portret damy Aimee Zoe Lizinki de Mirbel, uczennicy Jeana-Baptiste’a Augustina, oficjalnej malarki dworu Ludwika XVIII. We wrześniu 2013 r. obraz odkryto na stronie internetowej i zlokalizowano w prywatnej kolekcji.
Negocjacje dotyczące zwrotu miniatury nie przyniosły efektu, ale wiosną 2016 r. ministerstwo zwróciło się o pomoc do biura FBI w Warszawie, co dowodzi, jak skutecznie przebiega współpraca z rządem USA w kwestiach restytucji2.
Ważnym wydarzeniem, tak politycznie, jak symbolicznie, było odzyskanie mebli i dzieł sztuki należących do Józefa Piłsudskiego, do Dworku Milusin przy Muzeum Piłsudskiego w Sulejówku. Ogromne wysiłki zostały poczynione przez pracowników placówki, którzy najpierw wytrwale ogłaszali w prasie komunikaty, a potem miesiącami wyszukiwali w internecie zgrabione mienie. Całe lata poszukiwań nie przynosiły efektów. Aż do momentu, gdy na podstawie zdjęć wyodrębniono poszczególne obiekty i sporządzano ich spisTo w polskiej placówce w Helenowie zostały zidentyfikowane zaginione obiekty m.in. Starzec w kimonie, obraz Stabrowskiego z dedykacją dla Marszałka. Od razu odkryto także rzeźbę z dedykacją Julii Stabrowskiej. Wartościowe obrazy Pinkasa również znajdowały się w Helenowie. Odzyskano także dwa kandelabry oraz meble. Aby umożliwić zwrot mienia pracownicy z Ministerstwa Spraw Zewnętrznych napisali specjalne opinie pomocne do odzyskania przedmiotów. A należy zwrócić uwagę, że był to proces wewnętrzny, krajowy. Zwrot przedmiotów skradzionych z Muzeum Piłsudskiego pokazuje rolę muzealników niezrzeszonych w specjalistycznym ośrodku. Ich działania są powielane, mniej skuteczne i niedofinansowane. Nakład pracy poszczególnych pracowników niższego szczebla jest gigantyczny.
Jedną z głośnych medialnie spraw jest sprzedaż akwareli Kandinskiego. Dzieło zostało sprzedane przez niemiecki dom aukcyjny Grisebach w Berlinie, choć organizatorzy w dniu aukcji wiedzieli o tym, iż jest kradziony. Nabywca zapłacił za dzieło 387,5 tysięcy euro, choć pierwotnie wyceniano go na 100-150 tys euro. Oznacza to, że rozgłos wokół akwareli
2https://naszahistoria.pl/jak-niemcy-i-sowieci-grabili-polskie-dziela-sztuki-co-nadal-maja/ar/12224715. Dostęp: 5.12.2022.
dodatkowo wpłynął na jej wartość. Obraz został zrabowany z Muzeum Narodowego w Warszawie w 1984 w nieznanych okolicznościach. Sprawa zbulwersowała opinię publiczną, gdyż dzieło zostało wystawione na sprzedaż w Niemczech mimo działań podjętych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz polską ambasadę w Berlinie. Jednak jednym z kontrargumentów jest zbyt późna reakcja strony polskiej. Na tydzień przed planowaną aukcją Ministerstwo zwróciło się do domu aukcyjnego, co oznaczało, że czasu jest zbyt mało na realne negocjacje. Wtedy również przekazano pełną dokumentację. I choć na odwrocie akwareli znajduje się pieczęć Muzeum Narodowego w Warszawie jednoznacznie wskazująca na jej pochodzenie, powodem, dla którego aukcji nie zatrzymano, było niedopatrzenie strony polskiej przy jednoczesnym braku dobrej woli ze strony niemieckiej. Obrazu nie wpisano na listę dzieł utraconych, a dopiero na kilka godzin przed planowaną aukcją Ministerstwo złożyło wniosek dotyczący rejestracji obrazu w bazie Interpolu Stolen Works of Art. Co więcej już od 1988 roku akwarela oficjalnie znajdowała się w monachijskim domu aukcyjnym Thomas, a od roku 2008 można było znaleźć informację o lokalizacji obrazu w ogólnodostępnym katalogu. Po fiasku negocjacji Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie ujawniono przebiegu negocjacji. Przypadek ten pokazuje niedobór pracowników zajmujących się monitoringiem katalogów aukcyjnych oraz chaotyczne i nieskoordynowane działania strony polskiej.
Tymczasem aż81 lat czekało Muzeum Narodowe w Poznaniu na powrót Chaty w śniegu Michała Gorskina-Wywiórskiego. W 2019 roku obraz został wystawiony na sprzedaż przez jeden z gdańskich domów aukcyjnych. Niestety w dokumentacji brakowało archiwalnej fotografii obrazu. Przed wojną nie każde muzeum mogło pozwolić sobie na fotografowanie swoich obiektów. Tymczasem element ustalania tożsamości jest niezwykle ważny podczas negocjacji. Jednak kluczowym argumentem podczas śledztwa prowadzonego przez gdańską policję okazał się charakterystyczny numer inwentarzowy zapisany na ramie obrazu. Jest on typowy dla placówek muzealnych. Obraz oficjalnie powrócił do Poznania w 2020 roku.
Bywa i tak, że właściciel przekazuje dzieło dobrowolnie. Syn gubernatora Generalnej Guberni Horst Wächter z własnej woli przekazał trzy skradzione przez jego matkę w czasie II wojny światowej dzieła. Były to pochodząca z XVIII w. mapa Rzeczypospolitej Obojga Narodów, akwarela Julii Potockiej przedstawiająca Pałac Potockich pod Baranami i rysunek ukazujący Kraków w czasach renesansu. Rozmowy z synem niemieckiego nazisty i polskim rządem podjęła się Magdalena Ogórek, która pierwsza wpadła na trop skradzionych dzieł podczas przygotowywania pracy naukowej na temat Otto von Wächtera.
Dama z gronostajem Leonarda da Vinci i Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem Rembrandta to dwa najcenniejsze obrazy, jakie odzyskało państwo polskie. Pochodziły one z interesującej Niemców kolekcji Czartoryskich w Puławach. W 1939 roku w obawie przed kradzieżą obrazy zostają ukryte w cynowych skrzyniach, niestety ostatecznie przejmuje je sam Hans Frank. Dzieła udaje się odzyskać po wojnie, jednak powrót dzieł krytykowany jest przez znaczną część Polaków ze względu na ustrój komunistyczny. Ostatecznie w 1946 roku do Polski wyruszył konwój wagonów kolejowych z Norymbergi do Polski, w którym jechały odnalezione przez Karola Estreichera dzieła sztuki. Konwój eskortowali Amerykanie. Do dziś Dama z gronostajem pozostaje najcenniejszym obrazem w zbiorach Krakowskiego Muzeum Narodowego.
Niestety do dziś nie udało się odzyskać bez wątpienia najcenniejszego obrazu zaginionego w czasie wojny – Portretu młodzieńca Rafaela Santiego z kolekcji Czartoryskich. Już sama jego wartość artystyczna i materialna powoduje, że wokół niego narosły legendy. Służby specjalne sprawdzają każdy trop, na całym świecie.
Bywa, że w sprawę zaangażować się musi prokuratura. Tak było w przypadku obrazu Taniec wśród mieczów Henryka Siemiradzkiego. W 1939 roku obraz znajdował się w warszawskiej Zachęcie jako własność Anny Szretterowej. Wraz z innymi dziełami został przewieziony do gmachu Muzeum Narodowego w Warszawie na rozkaz władz niemieckich. 18 listopada 1939 roku obraz trafił z powrotem do rąk Anny Szretter za zgodą władz okupacyjnych. Jednak ginie w niejasnych okolicznościach i zostaje zakwalifikowany jako skradziony. Następnie niespodziewanie obraz pojawia się na aukcji w słynnym Sotheby’s. Dom aukcyjny nie przyjął argumentów Ministerstwa. Dopiero, gdy wszczęto dochodzenie dotyczące ustalenia okoliczności wywozu za granicę obrazu, transakcję wstrzymano.
Procesy restytucyjne to nie tylko bezpośrednie administracyjne działania oparte na pracy urzędników. Coraz częściej ważnym uczestnikiem tych procesów są obywatele. W związku z tym, że odzyskiwanie dzieł jest sprawą polityczną i patriotyczną, proces restytucji stał się kwestią publiczną. Komunikacja restytucji była niezwykle utrudniona w latach istnienia PRL. Kolejne zawirowania polityczne również nie pozwalały skupić się na tym niezwykle ważnym zadaniu. Dopiero po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, pojawiły się większe możliwości restytucji dóbr kultury i pierwsze strategiczne plany. Skutkowało to m.in. zakończeniem szeregu postępowań, które pozostawały wcześniej nierozwiązane. Duży wkład w informowanie opinii publicznej o trwających procesach restytucyjnych mieli dziennikarze, redaktorzy poświęconych tematowi audycji tematycznych oraz organizacje pozarządowe skupione wokół tematu kultury. Powstały programy telewizyjne, dokumenty, książki, artykuły napisane przez dziennikarzy śledczych. Co istotne obywatele od zawsze byli ważnym elementem procesu odzyskiwania, gdyż to właśnie oni bardzo często informowali o lokalizacji dzieła albo o odbywającej się aukcji. Teraz mogą w pełni uczestniczyć w procesie dzięki aplikacji ArtSherlock10. Aplikacja to autorski projekt Fundacji Communi Hereditate zrealizowany we współpracy z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Fundacją Kronenberga. Za pomocą fotografii wykonanej telefonem komórkowym można zweryfikować samodzielnie dzieło sztuki, które znajduje się w pobliżu, jeśli jest ono w bazie strat wojennych. Już w pierwszych godzinach działania aplikacji w 2016 roku udało się zlokalizować pierwszy obraz. Jednak w 2019 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które wcześniej opłacało projekt, wycofało się z finansowania. Szczęśliwe aplikacja znów działa, dzięki alternatywnym źródłom finansowania. Przypadek ten dobitnie pokazuje błędy strategiczne i chaos, które towarzyszą procesom restytucji w Polsce.
Kolejnymi kwestiami, jakie znacząco utrudniają skuteczne odzyskiwanie dzieł sztuki jest brak skoordynowanej współpracy między podmiotami zajmujących się odzyskiwaniem utraconych dzieł sztuki. W Ministerstwach Spraw Zewnętrznych i Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie wypracowano zasad współpracy, a brak wystarczającej koordynacji działań restytucyjnych skutkował powielaniem działań. W praktyce oznaczało to niezależne poszukiwania często tych samych obiektów przez wiele zorganizowanych i niezorganizowanych podmiotów. Nie pozostało to bez wpływu na skuteczność podejmowanych działań. W Polsce wciąż brak centralnego ośrodka wyspecjalizowanego w odzyskiwaniu zgrabionych dzieł, który gromadziłby ekspertów, badaczy, śledczych, administrację i byłby jednostką pozostającą w kontakcie z podobnymi ośrodkami na świecie. Powielanie i chaotyczne działania nie wpływają dobrze na wizerunek kraju w procesie negocjacyjnym.
To, jak prężnie działają wyspecjalizowane jednostki, choćby w Niemczech, dowodzi zaniedbań strony polskiej i ma wpływ na efektywność działań. Do tej pory podstawą definiowania restytucji były zasady spisane w jedynych dokumentach, które kształtują zasady procesów restytucyjnych czyli zasadach Konferencji Waszyngtońskiej na temat dzieł sztuki skonfiskowanych przez nazistów, zasady spisane na Forum Wileńskim oraz w Deklaracji Terezińskiej w sprawie zwrotu mienia okresu Holocaustu i innych kwestii. Jednak współcześnie w dużym stopniu zasady kształtujące procedury restytucji opierają się na rezolucji Parlamentu Europejskiego z dnia 17 stycznia 2019 r. w sprawie transgranicznych roszczeń o zwrot dzieł sztuki i dóbr kultury zagrabionych podczas konfliktów zbrojnych i wojen.
Mówi ona wyraźnie o tym, że skonfiskowane przez nazistów i nierestytuowane dzieła sztuki powinny zostać rozpoznane, a wewnętrzne katalogi i archiwa otwarte i udostępnione badaczom, w zgodzie z wytycznymi Międzynarodowej Rady Archiwistyki3. W praktyce oznacza to tzw. „otwarcie magazynów”, które umożliwiłoby sprawdzenie tożsamości mienia nieudostępnionego publiczności. Niestety nie stało się tak nawet w Niemczech. Tymczasem to właśnie identyfikacja prowadzona przez ekspertów jest pierwszym elementem umożliwiającym zwrócenie się o restytucję konkretnego dobra kultury. Współpraca międzynarodowa jest o tyle ważna, że część dzieł sztuki jest nie do rozpoznania bez szczegółowej ekspertyzy, która wymaga kontaktu bezpośredniego z danym dobrem kultury, a nawet poddania go zaawansowanym badaniom fizycznym.
3https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/TA-8-2019-0037_PL.html. Dostęp: 12.12.2022.
Co ciekawe unijny dokument porusza kwestię potrzeby uszczegółowienia przepisów dotyczących tej specyficznej formy własności w prawie międzynarodowym. W żadnym innym wypadku nie można mówić o tak skomplikowanej historii właściciela i procesie utraty prawa własności. Rezolucja unijna podkreśla brak uściśleń co do transgranicznych zwrotów zagrabionych dzieł sztuki i dóbr kultury. W związku z tym dochodzi do konfrontacji odmiennych regulacji i tradycji prawnych zainteresowanych stron, co może prowadzić do impasu. A należy pamiętać, że większość roszczeń restytucyjnych jest co do zasady rozwiązywana na drodze negocjacji.
Dodatkowym problemem jest interpretacja prawa własności. Wspomniany obraz Gierymskiego Żydówka z pomarańczami, skradziony prawdopodobnie podczas Powstania Warszawskiego, znajdował się w rękach niemieckiego kolekcjonera, co oznaczało, że chroni go niemieckie prawo własności mówiące o zasiedzeniu. W praktyce oznacza to, że oficjalnie występująca strona polska nie negocjowała z Niemcami, a z posiadaczem. W przypadku zatrzymania aukcji nie zdarzyło się jeszcze, aby aukcjonariusz zwrócił się o odszkodowanie w związku z sytuacją restytucyjną. Wciąż brakuje wyspecjalizowanych prawników zajmujących się na co dzień odzyskiwaniem dzieł sztuki. Potrzeba szerszego spojrzenia na prawo oraz nowatorskiego podejścia do interpretacji przepisów w tak szczególnej sytuacji, jaką jest zbrodnia hitlerowska.
Wyzwaniem jest także fałszowanie dokumentów potwierdzających historię dzieła. Przykładem niech będzie udaremniona sprzedaż wspomnianej już Praczki Gabriela Metsu. Aukcja odbywała się w słynnym domu aukcyjnym Sotheby’s, którego rzecznik przyznał, iż historia obrazu opisana w dokumentach celowo pomija fakt zagrabienia go jest podczas II Wojny Światowej.
Wciąż nie istnieje prawodawstwo Unii Europejskiej, które wyraźnie i kompleksowo regulowałoby roszczenia o zwrot dzieł sztuki i dóbr kultury zagrabionych podczas konfliktów zbrojnych przez osoby prywatne. Jednym z najważniejszych postulatów tego artykułu będzie uznanie szczególnego przypadku własności w prawie międzynarodowym. Brakuje także wspólnych narzędzi i sposobów katalogowania zbiorów. Stworzenie wspólnej, pełnej bazy strat jest podstawą współpracy międzynarodowej. Bez specjalistycznego ośrodka, który połączy funkcje różnych organów, prace wciąż będą chaotyczne i nieskoordynowane przez co nieskuteczne.
Na poziomie prawodawstwa Unii Europejskiej wciąż nie poświęcono wystarczającej uwagi kwestii zwrotu zagrabionych dzieł sztuki i dóbr. Szczególnie wymagające doprecyzowania są przepisy prawa prywatnego, międzynarodowego prawa prywatnego i postępowania cywilnego. Idealnym rozwiązaniem kwestii prawnej byłoby stworzenie alternatywnego mechanizmu rozstrzygania sporów mającego zastosowanie w przypadkach roszczeń o zwrot zrabowanych dóbr kultury. Nowopowstały ośrodek powinien stworzyć dział prawny zajmujący się wykorzystaniem znanych już przecież hybrydowych form mediacji czy negocjacji. Jako, że przepisy o przedawnieniu nastręczają największych przeszkód w odzyskaniu dziedzictwa narodowego należy zadbać o wyważenie w interpretacji przepisów kwestii okresu przedawnienia roszczeń o zwrot zagrabionych dzieł sztuki i dóbr kultury. Warto byłoby ustalić wspólne zasady dotyczące ustalania własności lub tytułu własności. Należy podkreślić, że można je tworzyć na wzór organizacji zajmujących się Holocaustem, które działają prężnie i z dużą skutecznością. Korzystają też ze wsparcia opinii publicznej przez nagłaśnianie spraw.
Kolejnym kierunkiem powinno być przyjrzenie się prawnej swobodzie organizacji aukcji dóbr kultury, szczególnie dzieł sztuki. Należy regulować działania domów aukcyjnych, a być może nawet wzmóc kontrole tak, aby przerywanie odbywających się już aukcji przestało być standardową procedurą restytucyjną.
Brak centralnej, pełnej, kompletnej bazy dóbr kultury to jedno z podstawowych zaniedbań. W Krajowym Rejestrze Utraconych Dóbr Kultury (KRUDK), którym administruje resort kultury, nie ma żadnych wpisów. Ten centralny katalog miał powstać w 2015 roku, jednak został uruchomiony w listopadzie 2018 roku.
Strona niemiecka wciąż nie udostępniła polskim ekspertom swoich magazynów i archiwów, co wymaga od polskiej strony zajęcia bardziej wyraźnego stanowiska dyplomatycznego. W Niemczech jest jeszcze wiele eksponatów, o których zwrot należy zabiegać na drodze negocjacji. Bez wyznaczenia dedykowanych do takich zagranicznych ekspertyz pracowników nie ma mowy o sprawnym działaniu jedynie zza biurka.
BIBLIOGRAFIA:
https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/TA-8-2019-0037_PL.html.
https://www.nimoz.pl/files/publications/24/ABC_Prowieniencja_internet.pdf.